Skrzywiłam się nieznacznie i przestałam rozmyślać. Wygładziłam koszulę, po czym ułożyłam włosy. Posłałam niechętne spojrzenie na drewniane drzwi Domu. Pchnęłam je i weszłam do rozgrzanego pomieszczenia. Kilka postaci posłało mi nieufne spojrzenia. Nic z resztą dziwnego, wyglądałam.. Eh, nie ma słowa, które to opisze. Bledsza od niepomalowanej ściany skóra, wystające kości, nieruchome czarne oczy i malunek na twarzy... Cóż, zwyczajnie wyglądałam podejrzanie.
Wcześniej poinformowano mnie, który pokój należy do mnie. Zaczęłam wspinać się po długich, kręconych schodach. Po krótkiej wędrówce dotarłam na piętro. Znalazłam swój pokój i weszłam do jego wnętrza. Urządzony był całkiem przytulnie, aż za przytulnie... Rozpakowałam swoją niewielką walizkę i usiadłam na łóżku. Postanowiłam rozejrzeć się po okolicy. Chciałam zabrać ze sobą jakąś większą broń, może karabin, ale stwierdziłam, że za bardzo rzucałbym się w oczy. Musiałam zadowolić się nożem. Dyskretnie schowałam go do specjalnej kieszeni czarno-białej koszuli. Ponownie wyszłam z pokoju, zbiegłam ze schodów i zignorowałam ciekawskie spojrzenia obcych. Wyszłam przed dom dziwiąc się, jak tyle miejsca mogło zmieścić się w takim małym budynku.
Już wcześniej zwróciłam uwagę na kamienne dróżki, posągi i ławki. Poszłam jedną ze ścieżek. Po chwili takowa skończyła się, zmuszając mnie do łażenia po krzakach. Po chwili całkiem niespodziewanie na kogoś wpadłam.
< Ktosiu? >