poniedziałek, 11 maja 2015

Od Marionette

Mówią, że bycie innym jest dobre. Nic bardziej mylnego. Każdy, kto wyróżnia się z tłumu, cierpi przez swoją odmienność. Nikt nie lubi ludzi, którzy nie pasują do danej społeczności i otoczenia.
Skrzywiłam się nieznacznie i przestałam rozmyślać. Wygładziłam koszulę, po czym ułożyłam włosy. Posłałam niechętne spojrzenie na drewniane drzwi Domu. Pchnęłam je i weszłam do rozgrzanego pomieszczenia. Kilka postaci posłało mi nieufne spojrzenia. Nic z resztą dziwnego, wyglądałam.. Eh, nie ma słowa, które to opisze. Bledsza od niepomalowanej ściany skóra, wystające kości, nieruchome czarne oczy i malunek na twarzy... Cóż, zwyczajnie wyglądałam podejrzanie.
Wcześniej poinformowano mnie, który pokój należy do mnie. Zaczęłam wspinać się po długich, kręconych schodach. Po krótkiej wędrówce dotarłam na piętro. Znalazłam swój pokój i weszłam do jego wnętrza. Urządzony był całkiem przytulnie, aż za przytulnie... Rozpakowałam swoją niewielką walizkę i usiadłam na łóżku. Postanowiłam rozejrzeć się po okolicy. Chciałam zabrać ze sobą jakąś większą broń, może karabin, ale stwierdziłam, że za bardzo rzucałbym się w oczy. Musiałam zadowolić się nożem. Dyskretnie schowałam go do specjalnej kieszeni czarno-białej koszuli. Ponownie wyszłam z pokoju, zbiegłam ze schodów i zignorowałam ciekawskie spojrzenia obcych. Wyszłam przed dom dziwiąc się, jak tyle miejsca mogło zmieścić się w takim małym budynku.
Już wcześniej zwróciłam uwagę na kamienne dróżki, posągi i ławki. Poszłam jedną ze ścieżek. Po chwili takowa skończyła się, zmuszając mnie do łażenia po krzakach. Po chwili całkiem niespodziewanie na kogoś wpadłam.

< Ktosiu? >

Od Clockwork Do Jeff'a

Obudził mnie monotonny odgłos deszczu rytmicznie uderzającego o podłoże. Wiedziałam, że nie zasnę ponownie. Westchnęłam i niechętnie opuściłam ciepłe łóżko. Dawno nie spałam w takim łóżku. Uśmiechnęłam się do siebie ponuro na pewne wspomnienie. Pewne rzeczy zaczęłam doceniać dopiero wówczas, kiedy je utraciłam. Na własne życzenie zresztą.
Zajrzałam przez niewielkie okienko, rejestrując wszystkie szczegóły. Zobaczyłam brukowaną uliczkę, kilka szarawych budynków i samotne drzewo pozbawione liści. Po uliczce przechadzał się człowiek wsparty na lasce. Zgarbiony. Najprawdopodobniej stary. Było jasno, ale ciężkie, deszczowe chmury i tak miały szarawy odcień.
Zrobiłam względny porządek z włosami sterczącymi na wszystkie strony świata, założyłam ulubioną białą koszulkę odsłaniającą ramiona i wsunęłam wysokie buty. Wdrapałam się na parapet, otworzyłam okno i miękko wyskoczyłam z mieszkania. Natychmiast pochłonęło mnie przenikliwe zimno. Przyspieszyłam. Po kilku minutach szybkiego marszu dotarłam do wioski. Podeszłam do pierwszej lepszej chaty i już chciałam otworzyć drzwi, gdy...
Ktoś zrobił to ułamek sekundy przede mną. Chłopak odwrócił się i ujrzałam jego blizny, idące niemal do kości policzkowej.
-Witaj, o pani! - powiedział i udał, że się kłania. - Nie chcę pani niepokoić, ale obawiam się, iż będzie musiała pani udać się gdzie indziej.
-Czyżbyś sugerował mi, że mam opuścić moją upatrzoną ofiarę? Dobre sobie.
Gdy nie zauważyłam jego reakcji, oparłam się o drzwi domu plecami.
-Słuchaj, są trzy wyjścia. Albo robię to sama, albo ty razem ze mną, albo nikt. Co wybierasz? - Spojrzałam na niego wyczekująco.

< Jeff? :3 >

środa, 6 maja 2015

sobota, 2 maja 2015

Otwarcie!

BLOG OFICJALNIE OTWARTY!



  Zapraszamy do dołączania i pisania opowiadań! Ej, jesteś tam...?
Co, już masz mokre gacie i zawał?